Gargano
pokrywał
dużą część Apulii. Przyjemnie będzie odpocząć w cieniu dębów,
buków i sosen, wypatrując płochliwych saren. Stąd blisko już
do Monte SanfAngelo, osady, która przez setki lat ściągała na
Gargano pielgrzymów. Tu prowadził święty szlak Longobardów-
Via Sacra Longobardorum. Strudzeni pielgrzymi przemierzali kręte
drogi wijące się pośród wzgórz, by dotrzeć do osławionego
sanktuarium.
My pokonujemy tę samą trasę, ale chociaż nie jedziemy na
osiołku, lecz wygodnym, klimatyzowanym samochodem, wyprawa
wcale nie jest łatwa. Docieramy wreszcie do usytuowanego na
wysokości 800 m n.p.m. Monte SanfAngelo. Leży na wapiennej
skale „podziurawionej" licznymi jaskiniami. W jednej z nich
przed setkami lat kilkakrotnie miał się ukazać Archanioł
Michał. Miasteczko wygląda jednak bardzo skromnie i właściwie
nic nie wskazuje na to, że znajdujące się tu sanktuarium jest
jedną z najstarszych i najważniejszych świątyń chrześcijańskich
w Europie.
Mijamy podniszczone mury norrnańskiego zamku, rzędy skromnych
domków, które służyły dawniej pielgrzymom jako miejsca
noclegowe i dochodzimy do niewielkiego dziedzińca, nad którym
góruje smukła ośmiokątna dzwonnica z Wił wieku. Kościół wygląda
skromnie, a my przecież spodziewaliśmy się okazałej świątyni.
Gdy po polsku wymieniamy na ten
temat uwagi, podchodzi do nas zakonnik i nieskazitelną
polszczyzną proponuje, że oprowadzi nas po sanktuarium. To
jeden z polskich braci, opiekujących się kościołem, Prowadzi
nas przez imponujące drzwi z brązu, tłumacząc, że wykonano je
w Konstantynopolu w XI wieku.
Potem idziemy schodami w dół i znajdujemy się w niezwykłym
miejscu. Kościół to chłodna, dość mroczna